blob: c518f6ca40f759606ffaf63c0bfcb3dcb439ea65 (
plain)
1
2
|
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<office:document-content xmlns:office="urn:oasis:names:tc:opendocument:xmlns:office:1.0" xmlns:style="urn:oasis:names:tc:opendocument:xmlns:style:1.0" xmlns:text="urn:oasis:names:tc:opendocument:xmlns:text:1.0" xmlns:table="urn:oasis:names:tc:opendocument:xmlns:table:1.0" xmlns:draw="urn:oasis:names:tc:opendocument:xmlns:drawing:1.0" xmlns:fo="urn:oasis:names:tc:opendocument:xmlns:xsl-fo-compatible:1.0" xmlns:xlink="http://www.w3.org/1999/xlink" xmlns:dc="http://purl.org/dc/elements/1.1/" xmlns:meta="urn:oasis:names:tc:opendocument:xmlns:meta:1.0" xmlns:number="urn:oasis:names:tc:opendocument:xmlns:datastyle:1.0" xmlns:svg="urn:oasis:names:tc:opendocument:xmlns:svg-compatible:1.0" xmlns:chart="urn:oasis:names:tc:opendocument:xmlns:chart:1.0" xmlns:dr3d="urn:oasis:names:tc:opendocument:xmlns:dr3d:1.0" xmlns:math="http://www.w3.org/1998/Math/MathML" xmlns:form="urn:oasis:names:tc:opendocument:xmlns:form:1.0" xmlns:script="urn:oasis:names:tc:opendocument:xmlns:script:1.0" xmlns:ooo="http://openoffice.org/2004/office" xmlns:ooow="http://openoffice.org/2004/writer" xmlns:oooc="http://openoffice.org/2004/calc" xmlns:dom="http://www.w3.org/2001/xml-events" xmlns:xforms="http://www.w3.org/2002/xforms" xmlns:xsd="http://www.w3.org/2001/XMLSchema" xmlns:xsi="http://www.w3.org/2001/XMLSchema-instance" office:version="1.0"><office:scripts/><office:font-face-decls><style:font-face style:name="Andale Sans UI" svg:font-family="'Andale Sans UI'" style:font-pitch="variable"/><style:font-face style:name="Tahoma" svg:font-family="Tahoma" style:font-pitch="variable"/><style:font-face style:name="Thorndale" svg:font-family="Thorndale" style:font-family-generic="roman" style:font-pitch="variable"/></office:font-face-decls><office:automatic-styles/><office:body><office:text><text:sequence-decls><text:sequence-decl text:display-outline-level="0" text:name="Illustration"/><text:sequence-decl text:display-outline-level="0" text:name="Table"/><text:sequence-decl text:display-outline-level="0" text:name="Text"/><text:sequence-decl text:display-outline-level="0" text:name="Drawing"/></text:sequence-decls><text:p text:style-name="Standard">Usłyszał za sobą stukot obcasów na mokrym bruku. Nie oznaczało to nic dobrego. Któż miałby go śledzić, tak późno w nocy, w tej ohydnej, śmierdzącej uliczce obskurnej dzielnicy portowej. I to właśnie teraz, gdy zrobił interes swojego życia i zamierzał zniknąć z łupem raz na zawsze z tego okropnego, nieszczęsnego miasta, tego cuchnącego ropnia pełnego ludzkiego robactwa. A może to jednak policja? Zadrżał na tę myśl. Krople zimnego potu spływały mu po twarzy. Czuł, że zaraz otrzyma nakaz zatrzymania się. Zziajany rzucił wzrokiem za siebie. Z granatowej, głębokiej ciemności wyłonił się siny blask wąskiego przejścia. Błyskawicznie skręcił w prawo i rozpłynął się między budynkami. Blaszany huk przewróconego śmietnika nie zdołał przytłumić łomotu serca. Powiało smrodem mułu i rozkładających się odpadów, gdzieś w dali skowyczał pies. Odgłosy kroków stawały się coraz głośniejsze. Zobaczył, jak ciemna, zgarbiona sylwetka skręca na rogu ulicy. Oczy jego zaczęły gorączkowo rozglądać się w nocnych ciemnościach w poszukiwaniu wyjścia. Czy to już koniec, czy cały wysiłek i wszelkie przygotowania były na marne? Przytulił się plecami mocno do chłodnej, wilgotnej ściany i błagał, aby tamten go nie zauważył, gdy nagle posłyszał obok siebie w nocnym szumie wiatru delikatne skrzypnięcie drzwi. Ruszył powoli w kierunku odgłosu, nadal przyciśnięty do ściany. Wyciągniętą lewą ręką wymacał surowe drewno i zimny metal klamki...</text:p><text:p text:style-name="Standard"/></office:text></office:body></office:document-content>
|